Żaden zabytek Norymbergi nie pokazuje starodawności miasta tak, jak cmentarz św. Jana. To oczywiście tylko moja opinia, ale może znajdę wśród Czytelników zrozumienie. A więc: Johannisfriedhof, obchodząca dostojne pięćsetlecie nekropolia cesarskiej stolicy średniowiecznych Niemiec.
Cmentarz ma więcej niż pięćset lat. Dobrze świadczy o tym położony w samym środku gotycki kościół św. Jana, pochodzący z XIII wieku. O co więc chodzi z rocznicą? W 1518 cesarz Maksymilian I (pradziadek Filipa, budowniczego Eskurialu i Maksymiliana II, fundatora bratysławskiej fontanny) zarządził, a rada miasta potwierdziła: koniec pochówków w obrębie miejskich murów. Wiedza o biologii była mizerna, ale ogarniano problem na tyle, by rozumieć, że od nieboszczyków należy trzymać się z daleka. Przydzielono więc norymberskim parafiom istniejące już cmentarze poza murami, służące wcześniej czy pochówkom ofiar epidemii, czy trędowatym z podmiejskich leprozoriów. Parafia św. Sebalda dostała w ten sposób cmentarz św. Jana.
Cmentarz prócz tego, że historyczny, jest bardzo piękny. Dostojne kamienne grobowce pokrywają rzeźbione lub odlane w brązie napisy. Wszystko ozdobione jest kwiatami. Zanim o grobach i kilku świetnych osobach, którym przyszedłem oddać tu pokłon - zajrzyjmy do gotyckiego kościoła.
Już na pierwszy rzut oka widać, że norymberscy parafianie dbali o swój cmentarny kościół. Kolejne pokolenia uzupełniały jego wyposażenie. Jest to oczywiście świątynia luterańska: wąską nawę wypełniają dwa piętra empor. Co ciekawe, słusznie zauważono, że albo symetryczne empory, albo ambona. O rezygnacji z ambony nie mogło być mowy (Sola Scriptura!), empory dostawiono więc w końcu XVII wieku tylko do zachodniego i północnego muru, południowy zostawiając wolny. Te kierunki można łatwo określić, bo kościół jest oczywiście orientowany. Oznacza to, że jego główny ołtarz jest po stronie wschodniej.
Ołtarz zawiera w sobie trzy główne figury: Najświętszej Marii Panny oraz świętych Jana Chrzciciela i Ewangelistę. Nie pomaga nam to odgadnąć, o którego Jana chodzi w nazwie kościoła. Jak przeczytałem (na stronie parafii), po raz pierwszy to miejsce kultu wymienia dokument królowej Elżbiety Karynckiej z 1307 roku. I tam jednak nie ma wyjaśnienia, czy poświęcono kościół Janowi lewemu czy prawemu. Być może już wtedy o tym zapomniano, a niezręcznie było pytać. Skrzydła ołtarza przedstawiają sceny z życia Maryi: Zwiastowanie i Ofiarowanie z lewej strony oraz Narodziny Pańskie i Wniebowzięcie z prawej.
Prezbiterium od nawy oddziela symbolicznie belka tęczowa z figurą Ukrzyżowanego. Obok piękna samej rzeźby ciekawy jest fakt, że autor zadbał o wiarygodny napis w języku hebrajskim ("Jehoszua haNocri Melech haJehudim"), zamiast zadowolić się hebrajskopodobnym bazgrołem.
Renesansowa ambona pojawiła się w kościele w dobie Reformacji. Zdobią ją, rzecz jasna, przedstawienia ewangelistów. Tutaj święty Marek.
A w kącie, pod chórem - portret dr. Marcina Lutra. Wyjdźmy na zewnątrz.
Cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz