Rozkosze odwilży, jakimi cieszą się od kilkunastu godzin warszawiacy skłoniły mnie do zajrzenia na chwilę do śnieżnych zdjęć raptem sprzed tygodnia. Obie fotografie są z poprzedniej niedzieli, z Kaczmarczykowych Szczawin leżących na północnych stokach Babiej Góry. Sam szczyt powyżej. Zdjęcie jest dość okropne, wiem, nie robi się pod słońce (etc.), ale cóż, licentia poetica.
Na marginesie, wyjaśnię za Wojterskim (Wojterski Teofil, "Babia Góra", Warszawa 1978, s. 58), że "szczawiny" to "bujne zbiorowiska roślin azotolubnych". Oczywiście, babiogórskie polany są od czasu zniesienia wypasu sztucznie utrzymywane przy życiu, wykaszane, grabione (i co tam się jeszcze robi z łąką), żeby mogły nas cieszyć swoim bogactwem. Jest ich wszystkiego kilkadziesiąt hektarów, nieco mniej niż procent powierzchni parku.
Poniżej z tej samej łąki widok na masyw Policy. Z lewej znany dobrze narciarzom Mosorny Groń, po prawej stronie zasłonięta zboczami Babiej i Syhlca (piękne słowo, a może Syhleca?) przełęcz Krowiarki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz